Pamięć i tożsamość

Mr-Bad

Temat powojennych jatek na moich terenach powraca jak bumerang....
Nasza szkoła postanowiła obrać sobie za patrona zamordowanego księdza.
I okazuje się po prawie 60 latach, że wieś zgodna co do patrona, ma duże
wątpliwości, kto go wtedy zamordował....
Choć już od dawna wiadomo, że był to sługus UB z tej samej wsi, są tacy
którzy twierdzą iż była to robota AK, której był kapelanem....
Byliśmy dziś z wizytą u rodziny zamordowanego kapłana, w celu wywiadu.
Pozyskaliśmy wiele cennych zdjęć z tamtego okresu....
Kilka dni temu byłem na pogrzebie 96-letniego staruszka....
I tam szeptano, ilu to on miał na sumieniu...
Chyba nasiąkam miejscem, w którym mieszkam....
Ostatnio dużo czytam o bandycie "Płomieniu" który mieszkał dokładnie w tym miejscu
gdzie ja teraz...Za okupacji wzorowy żołnierz, po okupacji nie mógł przestać strzelać...
Pobity przez kompanów, pojmany przez UB, wyrok wykonano....
Czasami pytam siebie, dlaczego tamte wydarzenia nie dają mi spokoju...
i dlaczego tyle lat po wojnie ludzie boją się mówić....

Mr-Bad

Przeniosłem te słowa z innego tematu, który wkrótce skasuję...
Ja tam niedługo skończę 47 lat i śmiem twierdzić, że w Polsce żadnej komuny nie było.
Lepiej, prawdziwa komuna to ideał, którego nie zrealizowano w Związku Radzieckim ani
nigdzie na ziemi...
My tam mieliśmy może jakieś okrutne zniekształcenie socjalizmu, bo ludzie każdą ideę
wdepczą w błoto - czy to wiarę w Boga, socjalizm, komunizm czy Solidarność.
Człowiek jest gorszy niż świnia - każdą ideę zgnoi, wypaczy, i to z lubością....
Czasy się wcale nie zmieniają ani ludzie - zmieniają się dekoracje, gadżety, zabawki...
My od pierwotniaka mamy ten sam paskudny charakter - żadne zwierzę tak nie zabija!

Jeszcze a propos Związku Radzieckiego... Do szału mnie doprowadza słowotwór
- Związek Sowiecki !!! Bo po jakiemu to niby !!! W polskim języku nie ma przecież
słowa "sowiet". No to, niech mówią wreszcie Związek Radziecki albo Sowiecki Sojuz!
To wszystko wymysł tych chol...nych panów na emigracji, co swe d..y bezpiecznie
grzeli na Zachodzie, gdy tu w szponach UB, wykrwawiał się kwiat polskiej młodzieży.
Jak oni śmią tu do kraju wracać i wyrzucać nam życie w socjalizmie!
Ruscy stali patrząc, jak wykrwawia się Powstanie Warszawskie a co robił Zachód,
kiedy polski żołnierz wykrwawiał się we Wrześniu 1939. Kto jest większym zdrajcą?

endi66

Popieram poglądy szanownego pana,mnie osobiście też denerwuje to że dzisiaj wynosi się na piedestały żołnierzy walczących z zachodnimi aliantami.A zapomina się o tych którzy przelewali krew,i ginęli wyzwalając nasz kraj.Niszczy się pomniki Armii Radzieckiej,a to przecież oni wyzwolili nas z pod niemieckiej okupacji.I za to bez względu na ustrój jaki aktualnie panuje powinno się ich czcić i szanować ich miejsca pochówku .Dziwi mnie też to że zdrajcę narodu polskiego kreuje się dzisiaj na bohatera narodowego,chodzi mi tu o pułk Kuklińskiego,dla mnie to pospolity zdrajca który sprzedał się za dolary,bo jakoś nie mogę uwierzyć że zrobił to z miłości do ojczyzny.

kubabuda

Milak44- co do ,,nowoczesności" niemieckiego sprzętu poczytaj sobie np. ,,Samobójstrwo" Suworowa. Wcale tak cudownie nie było (chociaż autor trochę koloryzuje w drugą stronę). Ogólnie polecam Suworowa- podczas zimnej wojny był agentem GRU, potem uciekł na Zachód, wydano na niego wyrok śmierci i do dziś go nie uchylono...
A co do szarż ułanów na czołgi: było kilka takic przypadków. Albo atakowali załogi poza pojazdami, albo czołgi pojawiały się na polu bitwy już po rozpoczęciu ataku.

Szuder

Uuu, Pany - nie tędy droga. Kawaleria nie atakowała na czołgi, ale na piechotę pomocniczą dywizji pancernych czy też lekkie tankietki (niejednokrotnie zresztą całkiem udanie). Ale stereotyp to stereotyp...

kubabuda

Były rónież wypadki- pojedyncze "szarży na czołgi":
-19.09, kiedy to 14. Pułk Ułanów Jazłowieckich zaatakował czołgistów obok ich maszyn pod Wólką Węglową
-01.09, pod Krojantami na Pomorzu- czołgi pojawiły się na polu walki już po rozpoczęciu szarży
Ogólnie, mit zawdzięczamy wojennej propagandzie sąsiadów zza Odry i filmowi Wajdy ,,Lotna"
A kawaleria polska okazała się we Wrześniu najbardziej manewrowym, mobilnym i zdolnym do najdłuższego oporu typem wojsk w WP, w początkowej fazie dzięki niezłemu wyposażeniu w armatki p-panc najskuteczniej hamując czołgi, a w dalszej fazie- była w stanie dłużej wymykać się złym kolesiom niż wymęczona marszem piechota.
Pisane na podstawie dodatku do Rzeczpospolitej z 8. lipca '06- Zwycięstwa Oręża Polskiego- bitwa pod Mokrą.

Zborekp

endi66

kubabuda

Raczej Amerykanie, a konkretnie Roosvelt, który był Stalinem zauroczony(do czasu, ale gdy go przejrzał, było juz poniewczasie). Brytole planowali zamiast D-Day w Normandii poprowadzić ofensywę z południa Europy. Odbiliby czerwonym Bałkany, Węgry i Polskę. Niestety, w tandemie Roosvelt-Churchil to ten pierwszy był mocniejszy i przeforsował inwazję na Francję, z wiadomym skutkiem.

Szuder

kubabuda

Więc napisałem w cudzysłowie :Wink: . Oczywiście, zgadzam się że szarży na czołgi jako takiej nie było Very Happy

Szuder

I po temacie Wink

Gość

Jeżeli moge wtrącić swoje trzy grosze...

Szuder

Moim zdaniem nie ma sensu rozprawiać kto był gorszy. I w jednej, i w drugiej armii zdarzali się ludzie 'OK'. Prawda - Niemcy byli bardziej wykształceni, Rosjanie zaś - jak już kolega Mariusz napisał - dziczą. Ale też nie możemy wrzucać wszystkich do jednego worka. U Niemców najczęściej tak 'miłe' były jednostki frontowe. Walczyli z nieprzyjacielem, z ludnością cywilną zaś nie. Współpracowały, pomagały. Sporo jest takich opowieści. Natomiast jednostki tyłowe, SS, Feldgendarmerie jak i Gestapo (oraz wiele, wiele innych) już nie było tak miłych dla ludności cywilnej, oni mieli za zadanie eksterminację i zaprowadzenie 'Niemieckiego porządku'.
U Ruskich zaś odwrotnie - jednostki frontowe to była dzicz - napadali, gwałcili, palili, rabowali (bo nic nie mieli, ale to inna sprawa). Mieli zresztą na to pozwolenie. Zaś jednostki tyłowe jak i oficerowie - owszem, zdarzało się, że rozstrzeliwali żołnierzy, którzy zgwałcili kobietę czy zrabowali coś.

Moim zdaniem nie ma sensu roztrząsanie kto zabił więcej, kto spalił, kto zrabował. Oba wojska były dla nas wtedy wrogie, później też wrogie dla siebie. Nikt nie był święty, i Polacy byli Volksdeutschami...

Tomek1311

We wsi na kresach wschodnich, gdzie przed wojną mieszkała moja rodzina, stacjonowała niemiecka jednostka (prawdopodobnie obrona plot.) i z opowiadań dziadka wiem, że polskie dzieci chodziły się bawić Niemcami (działo przeciwlotnicze podobno robiło za huśtawkę i karuzelę Smile

) i naprawdę nie było jakichś okrucieństw. Normalni ludzie. O Rosjanach słyszałem różne rzeczy, że dzicz, że kałmuki (jedli z koryta dla świń, płukali ziemniaki w sedesie), ale byli też niektórzy całkiem normalni. Nie można niczego uogólniać.